wtorek, 15 czerwca 2010

Męczą mnie kury...

Niby nic wielkiego - kura czyli ptak hodowlany z rodziny kurowatych, hodowany na całym świecie. Waga do 4 kilo. W środowisku naturalnym nie występuje. I taka właśnie kura, a właściwie setki tysięcy, jeśli nie miliony kur, zaprzątają moją głowę od kilku tygodni.

Wielokrotnie już rozmawiałam ze znajomymi na temat humanitaryzmu tj. postawie życiowej pełnej wyrozumiałości i życzliwości, nacechowanej szacunkiem dla człowieka i pragnieniem oszczędzenia mu cierpień. Bo wydaje mi się, że to jedyna droga jeśli chce się na świecie zachować równowagę pomiędzy wielością poglądów, wyznań, doktryn, które zajmują ludzi od wieków. Żadna z idei nie powinna przeważać, bo to zakłóca naturalny porządek. Żadna z idei nie powinna być siłą wdrażana, bo nie utrzyma się długo lub będzie wymagała dyktatu trwającego nieskończenie długo.

Z poglądami jest jak w z uprawianiem ogrodu.
I nie ważne czy chodzi o poglądy polityczne, czy filozoficznne, czy jakiekolwiek inne. Kto ma ogródek wie, jaka to mozolna praca, ciągłe podlewanie, odchwaszczanie, wyznaczanie nowych grządek, sadzenie, uprawianie pożądanych roślin, wyrywanie chwastów i tak w kółko przez cały czas. Wiosna-Lato-Jesień-Zima. To praca dla upartych. Dożywotnia.

Oczywiście też chciałam mieć ładny ogródek, ale... nie mam zapału do notorycznego dłubania się w ziemi i walki z zarastającymi grządki chwastami. Zatem przez rok NIC nie robiłam, zastanawiając się co tu robić, aby się nie narobić :) Pozwalając w ten sposób, naturze robić swoje.

Okazało się, że natura jest najmądrzejszą ogrodniczką niż ja (i jakieś 99,9% ludzi, co nie powinno dziwić), bo w tej mojej piaszczystej glebie, ni stąd ni zowąd pojawiły się rośliny, którym takie jałowe warunki całkiem dobrze służą. Oczywiście nie były to wybujałe krzewy róż, rododendrony, czy azalie, ale powojniki, groszki pachnące, maki, bluszcze, skrzypy, chmiel, sosny, sumaki, a nawet szczaw :)

Odpowiednio sadząc i hodując rośliny, które chcą w danej glebie rosnąc, łatwiej zapanować nad swoim ogrodem, pozwalając mu na "bycie sobą" i tylko modelując kształt, jaki się chce uzyskać. To taka postawa (może wynikająca z lenistwa, ale tego dobrze pojmowanego :) która pozwala sobie i innym być tym, kim się jest. Bez specjalnego zadęcia, syzyfowych zmagań, i próbach osiągnięcia celów, które są dla danej osoby nie do końca osiągalne. Humanitarnie.

Wychowanie to też hodowla.
Podobnie jest z wychowaniem człowieka. Jeśli z dziada pradziada w danej rodzinie każdy zostaje prawnikiem, a syn nagle chce być... tancerzem, to czeka go w najlepszy przypadku ostracyzm rodzinny, w najgorszym bycie prawnikiem i porzucenie marzeń. Można zmusić każdego do wszystkiego, nie raz to udowodniono zarówno badaniami naukowymi, jak chociażby legendarny już eksperyment Milgrama, oraz zweryfikowano w praktyce, czego przykładem były obozy koncentracyjne.

Pytanie tylko - po co działać wbrew naturze? Jakie pobudki kierują ludźmi, którzy chcą działać wbrew elementarnym prawom natury. Można zrobić z psa kota, tylko po co? Żeby się sprawdzić, pokazać że ma się władzę, aby dzięki temu poczuć się samemu przed sobą, kimś ważniejszym niż się jest?

Władza, pojmowana w znaczeniu:
- pozytywnym, może się opierać na dobrowolnej akceptacji danej osoby czy zbioru zasad, mających źródło w uznaniu autorytetu i prawowitości osób je ustanawiających:

- w znaczeniu negatywnych będzie się opierać na przymusie społecznym czy przemocy fizycznej.

W obu wypadkach ma się kontrolę nad wydarzeniami. Ja-sprawujący-władzę-człowiek mogę kształtować siebie i swoje życie w taki sposób, aby zaspokajało wszystkie moje potrzeby. Mogę to robić tak jak uznam za stosowne.

Mogę zarządzić dyktat, kult jednostki i tyranię, bo nie od wczoraj wiadomo, że twarde rządy, dają największe poczucie władzy i pewności siebie.

Mogę też Ja-sprawujący-władzę-człowiek podejść elastycznie do zarządzania sobą i innymi i pozwolić sobie i innym być tym, kim się zostało stworzonym. Wspierać cechy pozytywne i pomagać w ich rozwoju. Być elastycznym na zachodzące w sobie i innych zmiany. Być niepewnym tego, czy tak wybrana ścieżka jest faktycznie właściwa.

Wybór należy do każdego człowieka. Wybór stoi przed Tobą - jak chcesz spędzić swoje dalsze życie? W kieracie cudzych wymagań, czy zgodnie ze swoim sercem. Nie ma innej drogi - zawsze są tylko te dwa wybory:
- bycie sobą (nawet jeśli wydaje się to trudniejsze, czy czasami wręcz niemożliwe)

- pozostanie we władzy innej osoby, wbrew samemu sobie.

Największą zbrodnią wobec ludzkości jest gwałt na samym sobie. Wiele mówi się o obozach pracy, zbrodniach wojennych, atakach terrorystycznych, w których giną setki tysięcy osób. Niestety mało mówi się o tym, że miliony ludzi żyją wbrew sobie, bo tak zostali uwarunkowani, wychowani, zmuszeni... Miliony.

Wybór by być sobą, zaczyna się od pozwolenia sobie samemu na bycie sobą. To nie musi być wielka zmiana, demonstrująca się z dnia na dzień całemu światu w blasku i chwale.
Bycie sobą to codzienne małe wybory, które nawarstwiają się, by w całokształcie po latach stworzyć nowego człowieka. Nowego Ciebie.


No dobrze... Ale co do tego mają kury?

Otóż kury to pewna zbiorowość kurnikowa, która jest poddawana hodowli przez Kogoś-sprawującego-władzę czyli hodowcę. Kupując jajka w wytłaczankach, na każdej z nich znajduje się informacja o sposobie chowu kur. Oznacza się go cyframi od 0 do 3, które oznaczają:

- 0 – oznacza, że jajka podchodzą od kur z hodowli ekologicznej. Co to znaczy? W skrócie – wolny wybieg, naturalne metody kamienia, zero paszy. Kury hodowane metodą ekologiczną to „kury szczęśliwe”, a takie hodowle uważane są za „drobiowy eden”. Ptaki są wolne, spacerują po trawie, grzebią w ziemi, dziobią. Hodowane są tradycyjnie, jak za czasów naszych babć i prababć. Innymi słowy – kurze El Dorado, drobiowy Eden.

- 1 – oznacza, że jaja pochodzą z chowu wolno wybiegowego. Takie kury znoszą jaja na grzędach, ale mają stały dostęp do wybiegu na świeżym powietrzu. Kury mają stały dostęp do wybiegu na świeżym powietrzu. Mogą poruszać się swobodnie, rozprostować skrzydła, więc mają silne kości. Korzystają z grzęd i zachowują się jak na kury przystało. Może nie jest to luksusowy hotel, ale na pewno solidny, trzygwiazdkowy.

- 2 – oznacza, że jaja pochodzą od kur z chowu ściółkowego. Takie kury trzymane są w ciasnych budynkach hodowlanych, nie mają wybiegu. Zapomnijmy o wolnym wybiegu. Kury trzymane są w budynkach, przy zagęszczeniu 9 ptaków na metr kwadratowy powierzchni użytkowej. Wolność i przestrzeń życiowa tych kur są ograniczone, ale przynajmniej mogą czasem zażywać kąpieli w piasku, drapać i korzystać z grzęd. W zależności od dobrej woli producenta warunki chowu ściółkowego mogą przypominać hotel pracowniczy lub lekki obóz pracy.

3 - oznacza, że jaja pochodzą od kur z chowu klatkowego. To najtańsza, drastyczna metoda hodowli. Kury hodowane metodą klatkową są ściśnięte, nie mają przestrzeni. Obcięte dzioby, podcięte ścięgna. Przestrzeń 50x50 dla ośmiu kur. Zautomatyzowany proces karmienia i oczyszczania klatki. Kury tarzają się we własnych odchodach, nie mogą się prawie poruszać. Nie widzą w życiu światła słonecznego, a sztuczne oświetlenie budzi je co 1,5 godziny, przyspieszając naturalny cykl produkcji jajka. Kury otrzymują duże dawki antybiotyków i hormonów. Żyją o połowę krócej niż normalnie hodowane kury, umierają w męczarniach.

Hodowana dla jajek kura nie ma wyboru. TY masz i możesz zrezygnować z jedzenia jajek oznaczonych cyfrą 3. Bądź humanitarny.
 
Widget