piątek, 4 września 2009

Co ma beztroska do supermarketu?

Zastanawiam się, kiedy nadchodzi taki czas, że okres beztroski mija i zaczyna się świadomie wchodzić wcodzienność skoncentrowaną na takich przyziemnych sprawach, jak rachunki, kredyty, o bowiązki, z których nijak nie da się wymigać (np. dzieci :), w dodatku nie mając o tym pojęcia. Ta dorosłość, którą sobie sami bierzemy na głowy w postaci wielu zobowiązań, czasami zaczyna przytłaczać i mamy skłoność do popadania w różnego rodzaju frustacje.

Kiedyś też tak się czułam i rozumowałam. Ale potem wpadła mi w ręce fantastyczna książka, dzięki której zrozumiałam, że wielość wszelakich zobowiązań czy duża liczba rachunków oznacza tylko tyle, że mamy możliwości do tego by wszystkiemu podołać. Że w swojej drodze życiowej jesteśmy w momencie, gdzie można i wręcz trzeba osiągnąć jeszcze więcej. Że mamy na to wpływ i możemy dowolnie modelować swoje życie, by ulepić je takim jakim chcemy, aby było.

Wiem, że wiele osób może nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że "wszystko to co mamy sami sobie zawdzięczamy", ale dokładnie tak jest - zarówno w tych pozytywnych i negatywnych sprawach. To, że świadomie nie mamy intencji, by samemu sobie czynić źle, wcale nie oznacza, że z jakiegoś powodu podświadomie tego nie robimy. Tych powodów może być wiele - mogą to być zakorzenione wzorce z dzieciństwa, czy nabyte w młodości przekonania. Ale tym co je łączy, jest ich wpływ na nasze życie.

Kiedyś usłyszałam świetną metaforę - aby potraktować siebie, jak klienta, a swoje życie, jak koszyk zakupowy z supermarketu, wypchany po brzegi różnymi produktami. I zanim dojdzie się do kasy i zapłaci warto najpierw zastanowić się czy aby na pewno wszystkie te produkty są wybrane dla Ciebie. Czy kupując ketchup firmy X, kupujesz go bo faktycznie lubisz, czy dlatego, że reklama na Ciebie wplynęła, a może dlatego, że ktoś Ci powiedział, że to najlepszy ketchup, a Ty w to uwierzyłeś. Zacznij wyjmować, ze swojego koszyka wszysto to co nie jest w 100% Twoje, a znalazło się tam z powodu wpływu innych osób, nacisku mediów czy środowiska.

Wracając do Twojego prawdziewgo życia - zobacz co naprawdę zostanie w Twoim koszyku, gdy odrzucisz z niego wpływy innych, poglądy innych, nakazy innych. To co zobaczysz, to będzie Twoja naga istota. Ty prawdziwy. Bezbronny, bez otoczenia wszystkich niepotrzebnych gadżetów.

Czy jesteś gotowy spotkać się z samym sobą?

Dlaczego o tym piszę w piątek? - bo weekend to taki czas oddechu, gdzie po 5-dniowej krzątaninie wokół codziennych spraw, jest chwila czasu na zadumę nad sobą i swoim życiem. I czasami  bilans z tych przemyśleń nie wychodzi dodatni. I gdy zaczniesz myśleć negatywnie o swoich dokonaniach, pozwól sobie poznać siebie prawdziewgo. Sam przed sobą odrzuć wszystkie swoje pancerze i zobacz kim naprawdę jesteś. A jestem pewna, że ujrzysz dobrą, szczerą i autentyczną istotę, ktorą od razu pokochasz i będziesz chcieć o nia dbać, jak o kogoś najbardziej cennego na świecie. Tylko w pełni siebie akceptując możesz dalej żyć, ponownie czując beztroskę, bo przecież nie ma się czym martwić. Jeśli szczerze kochasz i akceptujesz siebie, to stajesz się naturalnie szczęśliwy. Nic Cię wtedy nie przytłacza. Każde zdarzenie życiowe obrócisz w pozytywne doświadczenie.

I tego serdecznie życzę każdemu człowiekowi. I sobie też ;)

Brak komentarzy:

 
Widget