poniedziałek, 18 stycznia 2010

Najpierw chciałbym mieć pewność, że już zawsze będę z Tą osobą...

To zdanie usłyszałam wczoraj od znajomego, jako odpowiedź na moje pytanie, czy przymierza się powoli do tacierzyństwa. Niestety takiej pewności nie ma i nigdy nikt mieć nie będzie. Człowiek nie jest w stanie stwierdzić czy za 2 dni będzie miał katar, a co mówić o odczuciach, uczuciach i wyborach życiowych drugiego człowieka.

Większość z nas nie zna siebie w 100%, czy nawet w 60%, by zagwarantować, co zrobi dalej ze swoim życiem. Większość z nas nie wiem KIM naprawdę jest. Jedyne co może, to określać się na podstawie pełnionych ról społecznych: jestem kierownikiem w firmie X, znam się na branży Y, skończyłem studia z zakresu Z, jestem ojcem 2 dzieci, itd. Ale to są wszystko opisy tego, czym się dana osoba zajmuje, a nie tego KIM jest. Nikt nie rodzi się z wypisanym na czole stanowiskiem, które będzie czy wręcz powinien w przyszłości piastował.

Wiele osób porzuca swoje marzenia i pasje, zamieniając je (czy to za własną czy cudzą namową) na "zawód z przyszłością", "studia dające pieniądze" albo "gwarantujące dobrą pracę". To powoduje, że tak wielu ludzi pracuje w zawodzie, który (po chwilowym zachwycie) ich nie pociąga. Wręcz przeciwnie, budzi frustrację, niezadowolenie, apatię. Człowiek czuje, że to życie nie jest takie, jakie powinno, ale nie wie dokładnie czemu. Próbuje odnaleźć przyczynę w niesatysfakcjonującym małżenstwie, pracy, zbyt małej płacy, czy warunkach lokalowych. A prawda przeważnie jest zupełnie inna. Co więcej bardzo podobna dla większości ludzi. To brak pasji, która jest centralnym motorem napędowym życia.

Posłużę się wyświechtanym już (ale pasującycm :) przykładem Edisona i wynalezienia przez niego żarówki. Czy gdyby nie miał w sobie pasji, to czy poświęcił by wynalezieniu jej prawie 2 tysiace prób? Czy gdyby nie miał pasji, to stworzył by około 5000 opatentowanych wynalazków, z których 1093 wystawionych jest na jego nazwisko? Ileż innych wynalazków i prób ich tworzenia musiał stworzyć, by uzyskać 5 tysięcy patentów? Myślę, że spokojnie kilka razy więcej. Ta potrzeba parcia do przodu, nie poddawania się, realizowania swojego życia po swojemu, często wbrew logice, to właśnie pasja.
A tak na marginesie... betoniarka i lodówka to też dzieła Edisona :)

Zatem odrzucając swoje pasje, niejako odrzucamy siebie, stając się pionkami w trybikach społecznych wyobrażeń na nasz temat.

Stąd, gdy w związku międzyludzkim spotykają się dwa ludzkie wyobrażenia o sobie samych, na które nakładamy jeszcze wyobrażenia o naszym partnerze czy naszym związku idealnym, na samym początku znajomości, automatycznie zaczynamy go kończyć. Zanim się jeszcze zacznie na dobre.

Warto mówić o sobie, jak najwięcej, pokazywać się z każdej prawdziwej strony, nawet gdyby miało to być trudne i mieć przykre konsekwencje. Robić to dla siebie. Bo czy warto być z partnerm, który wyśmiewa to, co dla nas ważne? Naszą autentyczność? Zdecydowanie nie. Szkoda więc czasu na udawanie kogoś kim się nie jest, "bo życie przecież po to jest, aby pożyć", a nie po to by grać zaplanowaną przez kogoś innego sztukę o swoim życiu.

Dlatego, jedyne co pozostaje, to wierzyć, że będzie tak, jak pragniesz, że Twoje marzenia się spełnią. A będzie to możliwe tylko wtedy, gdy całym sobą uwierzy się, że to czego się chce, jest absolutnie możliwe :)

Jest tylko jeden haczyk - nigdy nie można przestać wierzyć.

Brak komentarzy:

 
Widget